Wędzona ryba? Tylko tutaj!
Spotkaliśmy się z Piotrem Karpińskim, właścicielem Wędzarni Ryb „Karpiówka” w Mrzeżynie, aby porozmawiać o jego życiu, pracy i doświadczeniach związanych z prowadzeniem swojej nadmorskiej knajpki. Piotr dobrze wie jak przyrządzić rybę, żeby tłumy ustawiały się w kolejce.
Poza sezonem zajmuje się rybołówstwem, więc z Bałtykiem i jego dobrociami zna się od podszewki, a we wszystkich działaniach wspiera go kochająca żona.
Dlaczego jesteś „Dobry, bo lokalny”?
Jestem „Dobry bo lokalny”, bo działam na lokalnym gruncie, w swoim miejscu urodzenia, przez co na zawsze będę związany dokładnie z tą okolicą. Jestem człowiekiem prostym, znającym życie. Lubię to, co robię, ale nie boję się innych zadań, nawet tych bardzo ciężkich. Niektórzy moi Klienci wiedzą, że poza sezonem letnim zajmuję się rybołówstwem. Jest to ciężki zawód, wymagający wiele siły fizycznej i psychicznej. Morze nauczyło mnie pokory do życia, ale i tego, że trzeba współpracować z innymi, żeby osiągnąć sukces.
Jakimi wartościami się kierujesz?
Każdy człowiek powinien być po prostu miły - to jedna z wartości, która bardzo dobrze wpływa na relacje klient – sprzedawca. W naszej wędzarni jest to absolutna podstawa, tak samo jak szczerość - kłamstwo nie popłaca, zwłaszcza w gastronomii.
No i oczywiście szacunek - należy szanować każdego, nie ważne kim jest i skąd pochodzi.
Skąd pomysł na to, aby otworzyć wędzarnię?
Początek mojej przygody z wędzarnią ryb „Karpiówka” zaczęła się dokładnie 15 czerwca 2018 roku, był to pierwszy dzień funkcjonowania lokalu. Po trzech letnich sezonach działalności dążymy do tego, aby za jakiś czas biznes sezonowy przerodził się w stałe zajęcie na cały rok. Jestem bardzo związany z morzem i wraz ze swoją żoną włożyliśmy w to miejsce sporo serca, a jak się okazało - to wystarczyło, żeby przekonać do siebie ludzi. Nasi Klienci nam po prostu zaufali, o czym świadczą tłumy w kolejkach, zaledwie po trzech letnich sezonach. Jestem z tego powodu bardzo dumny i w tym miejscu chciałbym podziękować mojej żonie, bo to ona zmotywowała mnie, żebym zajął się tym biznesem. W wolnym czasie wspiera mnie i pomaga mi w pracy, co sprawia, że mogę coraz więcej.
Co można znaleźć w Twojej ofercie?
Naszą wędzarnię zdecydowanie wyróżnia jakość produktów, bo są zawsze świeże i wędzone według tradycyjnych sposobów. Bardzo wiele osób, które nas odwiedzają, może to potwierdzić. Nasza oferta jest prosta - zajmujemy się wędzeniem ryb. Nasze życie kręci się dookoła ryb i wędzarni. Nasi goście twierdzą, że jest to bardzo ciekawe zajęcie, dla nas w pełni normalne.
Opowiedz nam o swoich Klientach. Może pamiętasz swojego pierwszego Klienta lub odwiedziły Cię jakieś znane osoby?
Tak, oczywiście, że pamiętam swojego pierwszego Klienta - takich chwil się nie zapomina. To był bardzo miły i uprzejmy pan, który przyszedł spróbować wędzonego śledzia. Kosztował wtedy ok. 2 zł, co potem okazało się całodziennym utargiem. Ale pamiętam tego Pana, przychodził codziennie, przez cały swój wakacyjny pobyt. Zawsze coś zjadł, posiedział, porozmawiał. Na szczęście szybko udowodniliśmy, że warto do nas zaglądać i coraz więcej osób zaczęło odwiedzać naszą wędzarnię. Każdy z naszych Klientów jest wyjątkowy, każdego traktujemy tak samo. Tworząc to miejsce, kierowaliśmy się tym, aby każdy wyszedł od nas zadowolony i tak się właśnie dzieje. W tym roku odwiedzili nas „Kabaret Pod Wyrwigroszem” wraz z Dariuszem Gnatowskim znanym z roli Arnolda Boczka w serialu „Świat według Kiepskich”. Byli bardzo zadowoleni z naszych ryb i bardzo miło wspominamy to spotkanie.
Czym według Ciebie lokalność wygrywa z hipermarketami lub wielkimi markami?
W czasach mody na zdrową, ekologiczną żywność, znajdą się takie osoby, które zdecydują się zapłacić nieco więcej za produkt dobrej jakości. Takie właśnie produkty oferujemy w swojej wędzarni - zdrowe, naturalne, bez polepszaczy. Kupując u lokalnego przedsiębiorcy, dajemy mu szansę na zarobek. Podatki, które odprowadza, zostają w kraju, na lokalnym gruncie. Z sieciówkami, jak wiadomo bywa różnie.
Jakie masz plany na przyszłość?
Nic tak nie motywuje, jak miłe słowa ze strony zadowolonych klientów. Choćbym padał na twarz ze zmęczenia, to słowa pochwały od klientów dodają skrzydeł. W tej chwili nasza wędzarnia działa przede wszystkim w sezonie letnim. Chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby stało się to sposobem na życie przez cały rok, nie tylko w wakacje. Przymierzamy się do sprzedaży wysyłkowej, pierwsze próby planujemy wdrożyć już przed świętami.